FELIETON

Mamy Świętego Graala!
O pierwszym egzemplarzu Warszawy nasłuchałem się przez całe życie miliony bajek. To najważniejszy samochód w powojennej historii Polski. A jednak niedługo po propagandowej premierze 6 listopada 1951 r. słuch o Warszawie nr 1 zaginął. Aż do teraz – ujawniamy, jakie były jej losy przez te wszystkie lata i co się z nią dzieje obecnie.
O historii rozpoczęcia działalności Fabryki Samochodów Osobowych oraz owianej legendami pierwszej serii Warszawy, która w ramach spełniania potrzeb politycznych opuściła ten zakład w 34. rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, przeczytacie na kolejnych stronach. Przez dekady historia pierwszego samochodu wyprodukowanego w powojennej rzeczywistości sprowadzała się do kilku sekund nagrania „Polskiej Kroniki Filmowej” oraz kilku zdań w „Życiu Warszawy”. Nie wiadomo było, do kogo trafiła i co się z nią dalej działo. Ówczesna władza mówiła, że motoryzacja jest tylko dla ministerstw i urzędów, a obywatele mogą co najwyżej pojeździć taksówką.



Wyobraźcie sobie zatem emocje, które towarzyszyły mi w chwili, gdy dowiedziałem się, że ów samochód nie przepadł w czeluściach historii i się odnalazł! Gdzie? W Finlandii! Wyobraźcie sobie ponadto euforię, gdy po kilkunastu godzinach jazdy lawetą zobaczyłem go na własne oczy. Jeżeli spodziewacie się, że stał w jakiejś starej stodole albo porzucony gdzieś na trawie, to nic bardziej mylnego. Ostatnie blisko 40 lat spędził w zaprojektowanym specjalnie dla niego garażu, otoczony narzędziami blacharskimi, giętarkami itp., zebranymi przez właściciela z myślą o renowacji, która doprowadziłaby tę Warszawę do stanu fabrycznego.
Opowieść o tym, jak trafił na ten samochód, jest nieprawdopodobnie banalna – otóż zwrócił uwagę na ogłoszenie w lokalnej gazecie w 1987 r. Swego czasu Warszawy i radzieckie Pobiedy cieszyły się dość dużą popularnością w Finlandii, zwłaszcza w roli taksówek. Ten egzemplarz był jednak szczególny – znajdowała się na nim tabliczka znamionowa z wybitym numerem seryjnym 000001. Sam kupiec też był zresztą nieprzypadkowy. Dziś jest nauczycielem w szkole mechanicznej, ale w latach 80. związany był z motosportem – najpierw jako mechanik, a następnie jako pilot i kierowca. Ścigał się w rallycrossie, rajdach samochodów osobowych, a także ciężarowych.
To niesamowita historia, która jeszcze długo będzie budziła niemałe emocje, ponieważ wciąż jest w niej wiele białych plam. Staramy się je teraz wspólnie z „Classicauto” wypełnić faktami, choć nie jest to łatwe – redakcja przekopała siedzibę Narodowego Archiwum Cyfrowego i znalazła tam kilkanaście niepublikowanych od kilkudziesięciu lat zdjęć [pokazujemy je na kolejnych stronach – przyp. red.] z budowy pierwszych aut w FSO. Dalsze badania w Archiwum Akt Nowych, Archiwum Państwowym w oddziałach w Warszawie i Milanówku, a nawet archiwach w Finlandii, nie przyniosły jednak jak dotąd żadnych tropów.
Na razie wiemy, że samochód trafił do Finlandii na początku 1952 r., czyli już kilka miesięcy po wyprodukowaniu, prawdopodobnie jako prezent od polskich władz dla Augusta Aaltonena. Dobrze kojarzycie to nazwisko, gdyż był to ojciec Rauno Aaltonena, giganta rajdów lat 70. August sam swego czasu również robił karierę jako znany motocyklista i rajdowiec. Sportową rywalizację finansowały mu osiągnięcia w biznesie – jeszcze przed II wojną światową rozwinął sklep z rowerami, założony przez jego ojca, do pozycji największego w tej branży i fachu. Po wojnie rozszerzył działalność firmy o samochody, traktory, motocykle i sprzęt sportowy. Redakcja „Classicauto” nie ustaliła jeszcze, w jakim charakterze została przekazana Warszawa – czy jako model pokazowy, czy też może treningówka na trasy rajdowe lub wyścigowe. Poszlaka jest jednak solidna, ponieważ wersję, że samochód trafił w ręce Aaltonena, potwierdza wnuczek człowieka, który zajmował się wysyłką aut do Finlandii z ramienia FSO. W pamiątkowym albumie znalazł zdjęcia z rodziną Aaltonenów, w tym z bardzo młodym jeszcze Rauno. August Aaltonen zmarł w 1971 r., natomiast 86-letni dziś Rauno nie odpowiedział jak dotąd na nasze prośby o kontakt.
Fakty, co do których jesteśmy pewni, są takie, że pierwszy wyprodukowany w Polsce po II wojnie światowej samochód przez wiele lat jeździł normalnie po fińskich drogach, potem na kilka dekad spoczął w garażu jednego pasjonata, a teraz jest z powrotem w Polsce. Zastanawiam się, co obecnie z nim zrobić. Zachować, odbudowywać? Nie wiem, musimy się dokładnie mu przyjrzeć. Mamy w końcu do czynienia z absolutnie Świętym Graalem. To nie była najtańsza Warszawa, która istnieje. Raczej jedno z najdroższych aut kiedykolwiek zbudowanych w Polsce. Wszyscy – również w Finlandii, Chinach, czy gdziekolwiek – zdają sobie sprawę z tego, że numer 000001 jest jeden.