JAPOŃSKI HANDLARZ

Antoni WAlkowski
Ten egzemplarz pochodzi z wczesnej, homologacyjnej serii Coswortha. Z racji na zużycie i seryjną kompletację stanowi doskonały materiał do częściowej renowacji do stanu fabrycznego.
Daleko od domu - Cosworth z Japonii
Zdeterminowani kolekcjonerzy czasem zaglądają do ogłoszeń po drugiej stronie kuli ziemskiej, byle tylko odszukać upragniony model klasyka. Ten Escort RS Cosworth to doskonały przykład na to, jakie szanse i zagrożenia wynikają z kupowania aut w Japonii.
Kraj Kwitnącej Wiśni przyzwyczaił nas, że można stamtąd ściągać zarówno lokalne specjały, jak i europejskie auta w doskonałym stanie. Mało kto rozpocząłby jednak poszukiwania drogowej rajdówki rodem ze Starego Kontynentu w ojczyźnie Imprezy i Lancera Evolution. Są tam jednak kolekcjonerzy, którzy chcą się wyróżnić w tłumie. Najwyraźniej taką osobą był właściciel prezentowanego Forda Escorta RS Cosworth, któremu auto tak przypadło do gustu, że najwyraźniej korzystał z niego na co dzień.
Historii tego modelu poświęciłem kilkanaście stron na łamach numeru 172, więc tu sprawę potraktuję skrótowo. To jeden z najlepszych i najciekawszych wozów, jakie kiedykolwiek powstały w europejskim Fordzie. Za jego osiągami, charakterem i rzadkością idzie rosnące zainteresowanie kolekcjonerów, a za tym z kolei podążają raptownie rosnące ceny. Nie dziwi więc, że kupujący z całego świata zarzucają sieci także w Japonii, gdzie Escortów było bardzo niewiele.

Antoni WAlkowski

Antoni WAlkowski

Antoni WAlkowski
Ten samochód nie służył do chuchania, tylko do jeżdżenia, co widać po stanie kierownicy i wymienionej gałce zmiany biegów. Wskaźnik ciśnienia doładowania od HKS, nieseryjne radio, turbo timer i sportowe felgi to klasyka japońskich modyfikacji.

Antoni WAlkowski
Ten wczesny Cosworth (rocznik 1992) najpewniej trafił do Kraju Kwitnącej Wiśni drogą prywatnego importu z Europy. O tym, że był użytkowany na co dzień, świadczy stan kierownicy oraz podwozia, które nosi ślady jazdy w zimie. Podłogę zabezpieczono antykorozyjne, ale tu i ówdzie pojawiła się powierzchniowa rdza. Badanie miernikiem grubości lakieru wskazało, że oba tylne błotniki poddano naprawie, najpewniej w celu wyeliminowania korozji. Choć barwę dobrano dobrze, to spasowanie tylnego zderzaka i klapy do błotników nieco razi. Klimatyczne felgi OZ wyblakły od słońca, a pęknięcia na ściankach bocznych opon wskazują na długotrwały postój. Być może Escort zaliczył dłuższe parkowanie na północy kraju, ale pod zadaszoną wiatą, jedynie częściowo chroniony przed słońcem, mrozem i opadami. W aukcyjnym formularzu widnieje przebieg 91 900 km, ale z racji na brak dokumentacji nie wiemy, ile razy obrócił się pięciocyfrowy bębenek drogomierza.
Mimo prawie seryjnej kompletacji i niezłego stanu Cosworth otrzymał ocenę „R”. Przypadek tego wozu dobitnie pokazuje, że warto zlecić dokładną inspekcję auta, a także zamówić elektroniczny raport z urzędowymi kwitami samochodu, bo formularz aukcyjny mówi niewiele. Klient liczący na znalezienie okazji z niewielkim defektem mógłby się nieźle naciąć. Jest o co walczyć – dziś średnia cena Coswortha w Japonii wynosi 7 mln jenów (ok. 240 tys. zł) bez kosztów importu. Z każdym dniem stawka robi się więc coraz wyższa, ale ostrożności nigdy za wiele.

Antoni WAlkowski

Antoni WAlkowski

Antoni WAlkowski
MATERIAŁ REALIZOWANY WE WSPÓŁPRACY
Z FIRMĄ JAPAN IMPORTS.
Z FIRMĄ JAPAN IMPORTS.

Spalone słońcem felgi, popękane opony i grubość lakieru na obu tylnych nadkolach świadczą o tym, że Cosworth najpierw sporo pojeździł, a potem został zaparkowany na dłużej. Inspekcja bywa bezcennym źródłem informacji o stanie auta.