Niesamowite cmentarzysko Chevroletów – galeria zdjęć

Mokasyny, stare Chevrolety i odstrzeliwanie tyłka to tylko z pozoru trudne do pogodzenia w jednym wpisie tematy. Jednak dla chcącego nic trudnego. Dziś zabieram Was na wycieczkę do krainy hamburgerem i coca-colą płynącej.

Jakub Cipior/Szrociaki
@JAKUB CIPIOR

Trzeba przyznać, że Impala znalazła sobie naprawdę urokliwe miejsce na (wieczny?) spoczynek.

Zdrowy rozsądek podpowiada, że jeśli podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych chce się łamać prawo, czy choćby zwykły dobry obyczaj, to na pewno nie powinno to być wkraczanie na prywatną posesję bez zgody jej właściciela. Jednym z negatywnych wariantów rozwoju takiej sytuacji może być, przykładowo, odstrzelenie dosyć przydatnej części ciała, na której właśnie teraz siedzę, pisząc te słowa. Tyle że ja szybko zapominam o tej, słusznej skądinąd, zasadzie, kiedy tylko widzę duże zgrupowanie klasycznych samochodów na horyzoncie. Wyłączają mi się wówczas prawie wszystkie ograniczenia i jestem sfokusowany tylko na jednym targecie – eksploracji danego spota celem zabezpieczenia możliwie dużej ilości pikczersów. Nie jest to może bezpieczne i rozsądne zachowanie, ale… Na pewno jest niebezpieczne i nierozsądne. Jamestown, Kalifornia. Jedziemy sobie pożyczonym autem z San Francisco do Parku Narodowego Yosemite (swoją drogą, to bardzo polecam odwiedzić to miejsce przy okazji wizyty w USA). Wspinaliśmy się licznymi serpentynami po stanowej "120", kiedy to na totalnym pustkowiu, gdzieś pomiędzy miasteczkiem Moccasin a Big Oak Flat, zobaczyłem w oddali bok starego Chevroleta Impali ukrywającego się na szczycie niewielkiego wzgórza. Niewiele myśląc, zatrzymałem się i pomimo widocznego ostrzeżenia o terenie prywatnym wspiąłem się na owo wzniesienie, które, jak się później okazało, skrywało o wiele więcej niż tylko jedno auto. Poziom adrenaliny, który już wówczas był podniesiony względem stanu wyjściowego, skoczył jeszcze bardziej, kiedy tylko dostrzegłem pięciu kolegów Impali. Za nią znajdowały się głównie różne modele Chevroletów, wśród których trafił się również jeden Cadillac, ale to przecież ta sama rodzina (GM). Kolekcja wrostów ewidentnie była tematyczna. Szara Impala okazała się przedstawicielem 5. generacji tego modelu, z rocznika 1974, z silnikiem V8 o pojemności 400 cali sześciennych (6,5 litra). Obok niej wrastał sobie biały Chevrolet 3600 pick-up z linii Advance Design – jak na moje oko to 1952 rok. Kolejny był wspomniany Cadillac Eldorado Coupe (6. generacji) z 1969 lub 1970 r. Nieopodal stał pomarańczowy Chevrolet 210 2. generacji z 1957 r. w dość rzadko spotykanej wersji kombi. Tak przy okazji, to jest on dobrym przykładem trendu, który obowiązywał w USA w latach 50., gdy modele samochodów posiadały nazwy wyrażone w cyfrach. Biały Chevrolet Chevelle II z 1968 r. zaskakiwał – wydawał się być w całkiem sensownym stanie, zdecydowanie najlepszym z tej całej gromadki. Natomiast Bel Air II Coupe z 1957 r. w niemożliwym do określenia kolorze był dokładnym przeciwieństwem Chevelle, a poziom zdekompletowania nie rokował dobrze co do jego przyszłości.
@Jakub cipior

Z Chevroleta Bel Air Coupe już chyba nic nie będzie…

Kiedy już nacieszyłem się widokiem tych sześciu modeli zgromadzonych na rzeczonym wzniesieniu, to z góry zobaczyłem jeszcze większe składowisko starych aut. Było tam minimum 20 sztuk. Z tego co pobieżnie widziałem, większość tej menażerii też stanowiły modele Chevroleta, począwszy od pick-upów z lat 50. aż po różne sedany z lat 70. Nie odważyłem się jednak tam wtargnąć – było to już za blisko zabudowań i instynkt samozachowawczy nakazał szybki odwrót do samochodu, co istotne – klimatyzowanego. Temperatura oscylująca wokół 35 stopni w cieniu nie zachęcała do długiego pozostawania na zewnątrz. Mam co prawda kilka zdjęć wykonanych pozostałym samochodom na maksymalnym zbliżeniu, więc są one w nie najlepszej rozdzielczości, ale dobre i to. W takich momentach naprawdę docenia się dużą matrycę w telefonie komórkowym, a tylko nim wtedy dysponowałem. W każdym razie to, co mam, uważam za jedne z moich lepszych "łupów" z wyjazdu do USA. Mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że Wam również przypadną do gustu.
@JAKUB CIPIOR

…za to Chevelle wyglądało tak, jakby chciało zagadać po podaniu paliwa i prądu.

@JAKUB CIPIOR

Chevy 210 w kombiaku. Uwielbiam ten typ tylnej klapy!

@JAKUB CIPIOR

To zaledwie część z tego, co stało u podstawy wzgórza. Naliczyłem ok. 20 aut.

@JAKUB CIPIOR

Takie zapuszczone wnętrza mają mnóstwo klimatu…

@JAKUB CIPIOR

…a należało ono do Chevroleta 3600.

@JAKUB CIPIOR

Mniej więcej taki widok zachęcił mnie do wspięcia się na to wzniesienie.

@JAKUB CIPIOR

Szkoda, że nie mogłem pobuszować wśród reszty widocznych tu samochodów, jednak znak "teren prywatny" i bliskość zabudowań przemówiły mi do rozsądku.

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 165/2020


Czytaj więcej