Co robią elfy
po godzinach…
po godzinach…
W grudniu zima zaskakuje drogowców, „Last Christmas” atakuje nas na każdym rogu, a bliscy obdarowują się prezentami. Podarki pełne humoru dodatkowo umilą ten czas, który przecież tak wszyscy lubimy.
O ile dla rolników czas żniw przypada na sierpień, o tyle dla handlu – również tego zegarkowego – ma on miejsce w okresie przedświątecznym. To wtedy sprzedaje się najwięcej drogich zegarków, ponieważ entuzjaści chętniej otwierają serca (i portfele) na bliskich. Nie jest to kąśliwa uwaga, lecz jedynie obserwacja – po przepracowaniu w butikach kilkunastu lat mam o tym naprawdę dobre pojęcie. Tekst ten przeczytasz jednak w chwili, gdy na zamówienie konkretnego zegarka ze Szwajcarii może już nie starczyć czasu. Naprawdę pożądane, nieprzypadkowe modele mogą być trudno osiągalne nawet w krajowych sklepach stacjonarnych. Co zrobić w takiej sytuacji?
W sukurs w ostatniej chwili mogą nam przyjść uczynne elfy, które w warsztacie Świętego Mikołaja na dalekiej Północy w przerwie od wytwarzania kolejnej partii zabawek parają się zegarmistrzostwem. Musicie wiedzieć, że potrafią one wyczarowywać niezwykle kolorowe, radosne, nawet trochę niepoważne zegarki, które chociaż nie mają metki „Swiss made”, to jednak dają użytkownikom masę uśmiechów, a przy tym świadomość otrzymania osobistego, zapadającego w pamięć prezentu. W ostatnich latach na rynku pojawiło się wielu niezależnych producentów, którzy starają się zyskać uwagę klientów przez oferowanie wyróżniających się, odważnych zegarków za wcale niewygórowane ceny. Dzięki temu obecnie kolorowe zegarki „pół żartem, pół serio” są nieporównywalnie łatwiej dostępne, i to nawet z dostawą pod same drzwi. Poniżej trzy niedrogie propozycje, które sprawdzą się jako świąteczne upominki.
Dołącz do nas
Już dziś uzyskaj dostęp od bazy autorskich materiałów, którą codziennie uaktualniamy specjalnie dla Ciebie. Wybierz swój plan taryfowy.
kup subskrypcję