Citroen C6: nieudana kampania antyniemiecka
Francuzi mają długą historię porażek z Niemcami. Najpierw przegrana wojna z pruskim wojskiem pod dowództwem Bismarcka, potem stawianie biernego oporu żołnierzom III Rzeszy. Można wpaść w kompleksy. Na motoryzacyjnym poletku Francuzom udawało się czasem utrzeć nosa swojej Nemezis, ale… nie w tym przypadku.
Citroen C6 @MACIEJ LUBCZYŃSKI
W XXI w. Citroën postanowił stanąć w szranki z niemieckimi markami premium i spróbować sił na rynku limuzyn klasy średniej wyższej modelem C6. Projekt bazował na imponującym koncepcie Lignage. Majestatyczna linia, hydropneumatyczne zawieszenie i koherentne z całością luksusowe wnętrze robiły robotę. Auto zbierało początkowo pochlebne recenzje, nawet od takich frankofobów jak Jeremy Clarkson. I co? I klapa.
Szok i niedowierzanie? Nie do końca. Klęskę C6 można dość logicznie wytłumaczyć. Po pierwsze – wygląd był tyle imponujący i awangardowy, co dziwny. Konserwatywni klienci niemieckich marek premium nie docenili francuskich krągłości i smukłości, a wklęsła tylna szyba nikogo nie wzruszyła.
Citroen C6 @Maciej Lubczyński
Po drugie – limuzyna Citroëna była po prostu wolna. I to nie dlatego, że pod maską wrzucono 2.2 HDI. Najsłabsze, wysokoprężne 2.2 faktycznie mogło się wydawać za słabą motoryzacją, ale reszta silników to widlaste szóstki. Mimo to C6 z najmocniejszym, 240-konnym dieslem, był o prawie 2 sekundy wolniejszy w sprincie do 100 km/h od konkurencyjnego BMW 530d generacji E60. Skąd ta ogromna dysproporcja się wzięła? Z nadwagi. Francuska limuzyna była prawie 400 kg cięższa od niemieckiego rywala.
Trzecim, i chyba najważniejszym argumentem, który tłumaczy rynkową porażkę francuzów, była cena. Chcąc mieć C6 z benzynową V6 pod maską, w 2005 r. klient z Francji lub Niemiec musiał zapłacić około 60 tys. euro. Podobną kwotę wydałby w BMW na 530i. Problem w tym, że BMW, ale również Audi i Mercedes, zdążyły już sobie wyrobić w tym segmencie właściwie niezrównaną pozycję. Citroën tymczasem próbował wmówić ludziom, że C6 to konkurent Mercedesa klasy S, bo ich autem jeździł prezydent Francji.
Gdzie się podziały sedany klasy średniej?
Przez 7 lat produkcji nabywców znalazło tylko nieco ponad 23 tys. sztuk tego modelu. To zatrważająco mało. Francuzi potem już niechętnie wracali do tworzenia sedanów tej wielkości – obecnie nawet C5 nie ma trzybryłowego nadwozia. To tylko jedna z wielu historii wycofania się z tego segmentu, który jeszcze za naszej pamięci przecież był jednym z najsilniejszych na całym rynku, a rywalizujące na nim limuzyny obiektami powszechnego pożądania. Skąd się wzięła ta zmiana? Historię ich upadku poznacie oglądając najnowszy film na naszym kanale YouTube.