Alpina od dłuższego czasu była pożądana przez BMW, jednak dopiero w zeszłym roku udało się doprowadzić do tego, by weszła pod skrzydła koncernu. Samochody Alpiny mają bazować na modelach BMW, ale być od nich szybsze i bardziej luksusowe. Ich zadaniem jest wypełnić lukę między marką macierzystą a Rolls-Royce’em.

Rodzina Bovensiepenów, odpowiedzialna za markę, mogła za pieniądze z transakcji wybrać się na spokojną emeryturę — ale zrobili inaczej. Stworzyli nowy model pod własnym nazwiskiem, we współpracy z włoskim studiem Zagato. Jego światowa premiera odbyła się w ten weekend na FuoriConcorso — imprezie będącej alternatywą dla słynnego Concorso d’Eleganza Villa d’Este, które organizuje... samo BMW. Czy to celowy zabieg? Możliwe.

Model powstał na bazie BMW M4. Pod maską pracuje rzędowa szóstka o pojemności trzech litrów, generująca imponujące 611 KM i 700 Nm momentu obrotowego. To wyraźnie więcej niż w standardowym M4, co czyni Bovensiepena znacznie mocniejszym od pierwowzoru. Samochód jest cięższy od bazowego modelu o około 120 kg, jednak nie wpływa to negatywnie na jego osiągi. Wręcz przeciwnie – sprint od 0 do 100 km/h zajmuje zaledwie 3,3 sekundy, a prędkość maksymalna ma przekraczać 300 km/h.

W porównaniu do BMW M4, linia Bovensiepen Zagato prezentuje się znacznie bardziej elegancko. Choć przetłoczenia nadwozia zostały wyraźnie zaakcentowane, całość zyskała na harmonii i lekkości. Z przodu zabrakło charakterystycznych dla BMW „nerek” – to spora zmiana, zwłaszcza w kontekście dotychczasowej filozofii Alpiny, która zwykle tylko subtelnie modyfikowała stylistykę modeli bazowych. Nie mogło zabraknąć również słynnych „double bubble” – charakterystycznych wyobleń na dachu, będących znakiem rozpoznawczym włoskiego studia Zagato. Wnętrze to w gruncie rzeczy lepiej wykończone BMW M4 – wizualnie dopracowane, z nietuzinkową, błękitną tapicerką, która może wyglądać ekstrawagancko, ale nie traci przy tym luksusowego charakteru.

Bovensiepen Zagato powstanie w limitowanej liczbie egzemplarzy. Ile dokładnie – tego jeszcze nie wiadomo, ale jedno jest pewne: spotkanie tego modelu na drodze będzie prawdziwą rzadkością.